WROCŁAWSKIE PROMOCJE TWÓRCZOŚCI MŁODYCH pod patronatem akcji "Cały Wrocław czyta dzieciom"


3.12.2007

Moja wymyślona historia z malutką czarownicą

Witek Oszczanowski
Nazywam się Rilian i mam 12 lat. Opowiem wam teraz jedną z moich niezapomnianych przygód. Pewnego razu zagubiłem się w lesie i nie wiedziałem, co robić. Na szczęście odnalazła mnie malutka czarownica, która miała dopiero 127 lat. Zaprosiła mnie do swojego przytulnego domku na herbatkę i opowiedziała o sobie. Pokazała mi bardzo trudny do sporządzenia eliksir Felix Felicis - inaczej eliksir szczęścia. Zażyłem go i poczułem, że powinienem wyjść na dwór i miałem rację. Zauważyłem 4-listną koniczynkę. Następnie poszedłem na strych w celu poszukania czegoś godnego uwagi i zauważyłem prawdziwy wykonany ze szczerego złota miecz Excalibur. Postanowiłem go dotknąć, ale czarownica powiedziała, żebym nie ważył się go tknąć i zagoniła mnie do łóżka, ponieważ była już noc. Ale ja nie spałem, ponieważ chciałem dotknąć magicznego miecza, więc musiałem poczekać do zaśnięcia malutkiej czarownicy. Gdy już zasnęła, poszedłem na paluszkach na strych w celu dotknięcia Excalibura. Udało mi się to i chwilę później miałem już go w rękach. Nagle poczułem, że coś się ze mną dzieje i przeniosłem się do lasu między światami. Odkryłem bowiem, że ów Excalibur był świstoklikiem. Kompletnie nie wiedziałem, co robić. Postanowiłem więc wskoczyć do jednej z sadzawek, chociaż nie wiem po, co, ale tak podpowiadała mi intuicja.
Wnet okazało się, że leżę na pokładzie statku o nazwie „Wędrowiec do świtu". Obok mnie zauważyłem Edmunda Sprawiedliwego, Łucję Mężną, Kaspiana X - mojego ojca - i mysz o imieniu Ryczypisk. Wytłumaczyli mi, że ich cel polega na odnalezieniu sześciu baranów na Samotnych Wyspach. Opowiedzieli mi również historię o księciu Rilianie, który w nieoczekiwany sposób zginął w północnych lasach Narnii. Powiedzieli mi również, że był do mnie bardzo podobny i najprawdopodobniej nim jestem. Kilka tygodni później wracaliśmy już do Ker-Paravelu z naszej wyprawy, która zakończyła się sukcesem. Kilka lat później mój ojciec, Kaspian X, zwany również Kaspianem Żeglarzem, zmarł i ja objąłem tron.
Po kilkudziesięciu latach moich silnych i uczciwych panowań mój orzeł zwiadowca o imieniu Dalwid przyniósł mi wieść, która brzmiała tak: gdzieś na południu spostrzegłem srebrnego jelenia, który, jak głosi legenda, spełni życzenie człowieka, który go złapie. Od razu zapuściłem się w te strony w celu odnalezienia go. Niedługo potem już go wytropiłem. Zauważyłem go dopiero przy latarni - granicy Narnii. Od razu puściłem się za nim galopem na moim wiernym jednorożcu o imieniu Bucefał. Gdy jeleń wszedł w choinki, wszedłem tam za nim i poczułem to samo, co w chwili, gdy przybyłem do Narnii. Chwilę potem byłem w domu malutkiej czarownicy z Excaliburem w ręce. Jak myślicie, dlaczego w Narnii minęło kilkadziesiąt lat, a na Ziemi zaledwie kilka chwil? Ponieważ czas Narnijski jest zupełnie inny niż nasz. Czarownica za moje znikniecie ukarała mnie w ten sposób, że kazała mi pójść spać i to natychmiast.

Brak komentarzy: