WROCŁAWSKIE PROMOCJE TWÓRCZOŚCI MŁODYCH pod patronatem akcji "Cały Wrocław czyta dzieciom"


3.12.2007

„Przygoda wróbelka” -opowiadanie ortograficzne

Dawid Ptak

Pewnego dnia w górach leciał mały wróbelek. Leciał, leciał, leciał, ale nie doleciał do celu. Upadł na śnieg i zobaczył szare piórko. Spojrzał na na piórko i podszedł do niego. Wziął je do łapki i nagle piórko uniosło się i zrobiło się złote. Piórko gdzieś odleciało, a wróbelek poszedł za nim. Szedł, szedł, szedł , aż znalazł ogórek. Wziął go do ręki, powąchał, ale niezbyt mu ten zapach pasował. Więc go wyrzucił.
Wróbelek zauważył jaskółkę, która leciała nad górami. Mały wróbelek zawołał:
-Jaskółko, jaskółko!
Jaskółka odwróciła się i zobaczyła wróbelka. Patrzyła, patrzyła, aż tu nagle…. Bum!!! Jaskółka uderzyła w słup. Mały wróbelek podbiegł do jaskółki i krzyknął:
-Ale katastrofa!!! Jaskółka jest ledwo żywa!
Siedział koło jaskółki i myślał :
-Trzeba ją jakoś uratować. - Wpadł na pomysł.
- O, wiem. Uleczę ją . Chwilka... Przecież nie mam apteczki.
Wróbelek zasnął. Spał, spał i spał. Aż tu pojawiła się wróżka z czarodziejską różdżką. Kiedy wróbelek wstał, przestraszył się wróżki i upadł na ziemię. Potem położył się i powtarzał sobie:
-Nic nie widziałem, nic nie widziałem.
Próbował zasnąć, ale nie udało mu się to. Otworzył więc oczy i zobaczył, że jest w powietrzu. Powiedział:
-Wow, jestem czarodziejem.
Nagle znów spadł na ziemię i stwierdził:
-Już nie jestem czarodziejem.
Wróbelek miał smutną minę.
-Nie, to ja jestem czarodziejem, to znaczy wróżką.
-Aaaaa. Ale jakaś taka wielka jesteś.
-Nie, to ty jesteś mały.
Wróżka podeszła do niego i spytała;
-Coś nie tak?
-Tak, coś jej jest. – Wróbelek pokazał jaskółkę.
-A co się stało?
-Jaskółka leciała i uderzyła w słup.
-Więc ją uzdrowię. Tylko, że wieje wiatr i czar może nie zadziałać.
-To zbudujmy coś w stylu bramki. Ja się na niej zawieszę i nie będzie wiatru.
-Dobrze.
Wzięli się do pracy. Kiedy zbudowali tę bramkę, mały wróbelek zawiesił się na niej. Powiedział:
-Zaczynaj.
-Dobrze.
Wróżka powiedziała:
-Hokus – pokus…. i gotowe.
-Hurra! Udało się.
Wróbelek podskakiwał z radości. Wszystko zakończyło się bardzo wesoło.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Bardzo ładne opowiadanie. Brawo synku, tatuś :)