Nie tylko Warszawa ma swoją syrenkę. Wyłącznie nieliczni mogli zobaczyć coś tak wspaniałego. Ludzie mówią, że widzieli ją, jak płynęła wzdłuż Odry i ciągle się spieszyła. Była niesamowita. Ten połyskliwy ogon miał wielką siłę. Niepotrzebne jej było powietrze. Mogła zanurzyć się w najgłębsze miejsca rzeki.
Pewnego dnia, gdy ścigała się z karpiami w tym samym czasie płynął statek z grupą turystów. Zawsze się bała widząc ludzi, ze względu na jej brzydkie ubranie. Każdy chciałby mieć ogon, a ona miała wyrzuty, że jest taka inna - taka niezwykła. Odzież zrobiła sobie ze szmat znalezionych w głębinach Odry. Chciała być schludna i zadbana. Dom miała pod mostem Tumskim, przy wyspie Piasek. Nikt jej nie zaczepiał, ponieważ bano się, że rzuci klątwę. Ona jednak była nieszkodliwa. Dotkliwie odczuwała samotność, a nocami można było usłyszeć jej smutny płacz. Kierownik statku zapatrzył się w wodę, która magicznie poruszała się w rytm muzyki. Nagle statek uderzył w wielki kamień. Syrena wszystko widziała. Pojazd zaczął tonąć. Ludzie wskoczyli do wody, ale bez kamizelek. Wśród nich był mały staruszek z Czech, któremu ten wypadek mógł najbardziej zaszkodzić. Syrena nie wiedziała, co ma robić. Czy ma ujawnić się i pomóc tym biedakom, czy też udać, że nic się nie dzieje i mile spędzić popołudnie? Postanowiła im pomóc. Nie chciała ich zranić, ale bała się, że ludzie tylko się wystraszą i nie dadzą sobie pomóc. Szybko wkroczyła do akcji. Jednak nie pokazała swojej twarzy, tylko zanurzyła się pod wodę i w głębinach zaczęła prowadzić ludzi na brzeg. Staruszek pierwszy odczuł pomoc syreny. Tylko on wiedział, kto jest sprawcą ratunku, ponieważ w młodości bardzo poruszyła go ta tajemnicza sprawa. Nigdy nie widział tej postaci, ale wierzył w jej możliwości. Inni myśleli, że to nieszkodliwy wir prowadzi ich na brzeg. Gdy syrena ukończyła swą misję, popłynęła do kryjówki, aby nikt jej nie zauważył. Starzec był bardzo szczęśliwy, że uratowała mu życie. Mijały tygodnie, a on zawsze przychodził o tej samej porze na most i wypatrywał syrenę. Ona nigdy nie chciała się mu ukazać. Pewnego dnia znowu nękała ją samotność i nabrała odwagi, aby się z nim zmierzyć. Dziadek chciał się odwdzięczyć istocie. Na początku nie ufała mu, ale później miała wielką prośbę. Chciała, aby kupił jej piękną kreację. Wtedy znowu nie wstydziłaby się pokazywać publicznie. Oczywiście miała być to ich wielka tajemnica. Gdy doczekała się ubrania, delikatnie wsunęła spódnicę i bluzkę. Pasowały doskonale. Oboje bardzo się polubili. Codziennie spędzali ze sobą dużo czasu. Mieli pewną cechę wspólną, a mianowicie samotność. Dziadziuś nigdy nie miał żony, a syrena całe życie spędziła z rybami. Czasami, gdy nie mogła zrobić jakiejś rzeczy, starzec ją wyręczał. Niekiedy ludzie widzieli, gdy pierze ubrania nad rzeką i uważali go za dziwaka. Syrena zawsze się ukrywała. Nie mogła przyzwyczaić się do ludzi. Trwało to dokładnie dziewięć lat, dopóki dziadek nie umarł. Syrena bardzo rozpaczała. On zawsze powtarzał, że ludzie są dobrzy i nie zrobią jej krzywdy. Wreszcie postanowiła się ukazać. Stało się to w słoneczne południe. Zaczęła machać ogonem i uśmiechać się do wszystkich. Zrozumiała, że dziadek miał rację. Ludzie serdecznie ją ugościli i zapewnili dobrobyt.
Każdy dobrze zapamiętał staruszka. Na jego cześć postawili krasnoludka, który zawsze przypominać będzie dobrego, piorącego syrenie ciuchy człowieka. Do dziś syrena krąży po dnie Odry i wspomina piękne czasy. Pracz Odrzański upamiętnił tamtą niezwykłą chwilę.
Pewnego dnia, gdy ścigała się z karpiami w tym samym czasie płynął statek z grupą turystów. Zawsze się bała widząc ludzi, ze względu na jej brzydkie ubranie. Każdy chciałby mieć ogon, a ona miała wyrzuty, że jest taka inna - taka niezwykła. Odzież zrobiła sobie ze szmat znalezionych w głębinach Odry. Chciała być schludna i zadbana. Dom miała pod mostem Tumskim, przy wyspie Piasek. Nikt jej nie zaczepiał, ponieważ bano się, że rzuci klątwę. Ona jednak była nieszkodliwa. Dotkliwie odczuwała samotność, a nocami można było usłyszeć jej smutny płacz. Kierownik statku zapatrzył się w wodę, która magicznie poruszała się w rytm muzyki. Nagle statek uderzył w wielki kamień. Syrena wszystko widziała. Pojazd zaczął tonąć. Ludzie wskoczyli do wody, ale bez kamizelek. Wśród nich był mały staruszek z Czech, któremu ten wypadek mógł najbardziej zaszkodzić. Syrena nie wiedziała, co ma robić. Czy ma ujawnić się i pomóc tym biedakom, czy też udać, że nic się nie dzieje i mile spędzić popołudnie? Postanowiła im pomóc. Nie chciała ich zranić, ale bała się, że ludzie tylko się wystraszą i nie dadzą sobie pomóc. Szybko wkroczyła do akcji. Jednak nie pokazała swojej twarzy, tylko zanurzyła się pod wodę i w głębinach zaczęła prowadzić ludzi na brzeg. Staruszek pierwszy odczuł pomoc syreny. Tylko on wiedział, kto jest sprawcą ratunku, ponieważ w młodości bardzo poruszyła go ta tajemnicza sprawa. Nigdy nie widział tej postaci, ale wierzył w jej możliwości. Inni myśleli, że to nieszkodliwy wir prowadzi ich na brzeg. Gdy syrena ukończyła swą misję, popłynęła do kryjówki, aby nikt jej nie zauważył. Starzec był bardzo szczęśliwy, że uratowała mu życie. Mijały tygodnie, a on zawsze przychodził o tej samej porze na most i wypatrywał syrenę. Ona nigdy nie chciała się mu ukazać. Pewnego dnia znowu nękała ją samotność i nabrała odwagi, aby się z nim zmierzyć. Dziadek chciał się odwdzięczyć istocie. Na początku nie ufała mu, ale później miała wielką prośbę. Chciała, aby kupił jej piękną kreację. Wtedy znowu nie wstydziłaby się pokazywać publicznie. Oczywiście miała być to ich wielka tajemnica. Gdy doczekała się ubrania, delikatnie wsunęła spódnicę i bluzkę. Pasowały doskonale. Oboje bardzo się polubili. Codziennie spędzali ze sobą dużo czasu. Mieli pewną cechę wspólną, a mianowicie samotność. Dziadziuś nigdy nie miał żony, a syrena całe życie spędziła z rybami. Czasami, gdy nie mogła zrobić jakiejś rzeczy, starzec ją wyręczał. Niekiedy ludzie widzieli, gdy pierze ubrania nad rzeką i uważali go za dziwaka. Syrena zawsze się ukrywała. Nie mogła przyzwyczaić się do ludzi. Trwało to dokładnie dziewięć lat, dopóki dziadek nie umarł. Syrena bardzo rozpaczała. On zawsze powtarzał, że ludzie są dobrzy i nie zrobią jej krzywdy. Wreszcie postanowiła się ukazać. Stało się to w słoneczne południe. Zaczęła machać ogonem i uśmiechać się do wszystkich. Zrozumiała, że dziadek miał rację. Ludzie serdecznie ją ugościli i zapewnili dobrobyt.
Każdy dobrze zapamiętał staruszka. Na jego cześć postawili krasnoludka, który zawsze przypominać będzie dobrego, piorącego syrenie ciuchy człowieka. Do dziś syrena krąży po dnie Odry i wspomina piękne czasy. Pracz Odrzański upamiętnił tamtą niezwykłą chwilę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz