WROCŁAWSKIE PROMOCJE TWÓRCZOŚCI MŁODYCH pod patronatem akcji "Cały Wrocław czyta dzieciom"


12.10.2009

Baśń o Wrocławiu

Karolina Krzykawiak

Zdarzyło się to wiele wieków temu, przed wynalezieniem wind, komputerów czy maszyn do pisania.
Świat radości ustępował ponuremu uczuciu pustki i samotności. Nikt nikomu nie ufał.
Ludzie byli źli, chciwi i podstępni. Nie zwracali uwagi na piękno otaczającego ich świata, więc Matka Ziemia pogrążona w smutku ukryła się w swoim pałacu, a drzewa przestały rodzic owoce, kwiaty i trawy uschły, przestały wytwarzać swą słodką woń. Słońce przemykało się chyłkiem przez zachmurzone niebo.
To były straszne czasy. Książę Jan Okrutny – władca miasta, wszczynał wojny, tylko po to by grabić, siać strach, zamęt i piekło, chciał panować nad całym Śląskiem. Gwardia Czarnych Zmór – tak nazywał się najstraszniejszy z oddziałów księcia Jana. Oni mieli inne zadanie, wymuszali bydło i monety. A gdy ludzie nie chcieli oddać swojego dobytku na progu domu zostawiali kawałek spalonego łuczywa. Jeśli to nie skutkowało podpalali domy i obory.
Było parne popołudnie, lecz Modra nie czuła upału – była w lesie. To jedyny bór w wokół miasta, które położone było na terenie obecnej dzielnicy Biskupin. Ona jedna wiedziała gdzie można znaleźć lecznicze zioła. Jej matka była chora – wybuchła epidemia malarii. Modra starała się uratować matkę, lecz wiedziała, że na razie może tylko osłabić skutki choroby i spowolnić śmierć. Dziewczyna wychodziła z lasu, gdy w oddali zobaczyła mężczyznę na koniu. Nawet z daleka widać było, że krwawi, we krwi były jego ubrania. Szybko i z bijącym sercem podbiegła do na wpół żywego człowieka, ściągnęła go z konia i do jego rany na ramieniu przyłożyła zioła: krwawnik, nagietek i macierzankę. W oddali zauważyła coś, co bardzo ją wystraszyło. Z pomocą stróżyczków – leśnych skrzatów -prędko wsadziła go na konia, później sama na niego wsiadła i popędziła w głąb lasu. W tym czasie odziały wojska Abdagów – potworów, których bała się Modra dobiegły do polany. Ohydne monstra próbowały wywęszyć człowieka, którego goniły, lecz na próżno. Ich węch wyczuwał jagody, zioła i zapach skrzatów.
Modra galopowała nie spoglądając się za siebie. Ona widziała gdzie jedzie – w głębi lasu była bardzo stara grota, w której suszyła zioła. Nieopodal było małe źródełko z krystalicznie czystą wodą.
Dziewczyna położyła rękę na czole uratowanego człowieka - było rozpalone. Przemyła jego ranę wodą ze źródła, przyłożyła mu do rany lecznicze zioła. Człowiek zaczął majaczyć, że musi wrócić i walczyć, o swojej ojczyźnie i o tym, że na polu walki zostawił poległego przyjaciela. Modra przed grotą rozpaliła ognisko i zagotowała wodę. Później zaparzyła miętę i napoiła nią chorego. Następnie poszła pozbierać jagody. Gdy wróciła obcemu spadła gorączka i był trochę przytomniejszy. Nakarmiła go jagodami i jeżynami, które znalazła w lesie. Człowiek leżał spokojnie próbując przypomnieć sobie gdzie jest i jak się nazywa. Zmęczyło go to bardzo, więc po chwili zapadł w głęboki, kamienny sen. Kilka godzin później obudził się i zobaczył pochylającą się nad nim postać.
- Gdzie ja jestem?- Zwrócił się do Modry.
- Jesteś w grocie, gonił Cię oddział Abdagów. A teraz proszę nie ruszaj się, bo zaszywam ci ranę.
- A umiesz to zrobić? – Zapytał lekko zaniepokojony człowiek. Modra tylko kiwnęła głową.
- Jak się nazywasz?
- Modra.- Odpowiedziała nie odrywając wzroku od zszywanej rany.
- A ty?
- Wroc, mam na imię Wroc.
Następnego dnia rano Felicja odwiedziła swoją matkę. Matka bardzo się o nią bała, ponieważ dowiedziała się, że na polanie przy lesie znaleziono krew i ślady stóp szpetnych potworów. Gdy mama zdołała powstrzymać potok niepohamowanych z radości łez dziewczyna opowiedziała jej o Wrocu i Abdagach. Następnie podała zioła i wyszła. W swoim domu przygotowała obiad i zaniosła go do groty. Mężczyzna zjadł z apetytem posiłek i wypił wzmacniający napój. W tym czasie do księcia dotarła wieść, iż jakiś cudzoziemiec przebywa w jego mieście. Władca wysłał po niego swoich żołnierzy.
Dziewczyna wyszła z lasu nie mając świadomości, że więcej Wroca nie zobaczy. W głębi serca pokochała go. Kochała jego zabawny akcent i mężne, waleczne serce. Poszła do swojej matki. Jej mama od progu zaczęła ją przepraszać:
- Córeczko, nie powinnam mówić tego wszystkim, ale byłam taka szczęśliwa, pewnie już nic nie zrobimy…
-Ale, co się stało?- Przerwała jej Modra.
- Ja powiedziałam wszystkim o Wrocu. Ja się cieszyłam, że żyjesz i opowiadałam wszystkim historię o nim.Pewnie książę wysłał tam swoich żołnierzy.- Jej córka wybiegła z domu i podążyła do groty. Gdy do niej dotarła nikogo w niej nie było.
W tym czasie do pałacu przywieziono bardzo osłabionego Wroca i zaprowadzono przed oblicze księcia.
- Wyglądasz na zdrowego człowieka- kpił książę. - Co Ci jest? Tak zaczął rozmowę okrutny książę. Mężczyzna bez słowa rozpiął koszulę i pokazał świeżo opatrzoną ranę.
- Mam dla ciebie propozycję- Ciągnął król.
- W moim wojsku brakuje kogoś takiego jak Ty. Wyjedziesz na wojnę przeciwko wojsku Abdagów, będziesz walczył na pierwszej linii. Książę Jan Okrutny skazał go na pewną śmierć.
Modra zapłakana wróciła do domu. Po drodze poinformowano ją o śmierci matki. Następnego dnia chciała iść po zioła, lecz przypomniała sobie, że nie ma, dla kogo ich zbierać. Na myśl o matce bolało ją serce, a łzy same cisnęły się do oczu. Lecz postanowiła, że będzie twarda. Ma, po co żyć. Nadal miała nadzieję, że Wroc wróci. Nazajutrz wyprawiła pogrzeb mamy. Tydzień później otrzymała wiadomość od dowódcy Wroca, dowiedział się, że to ona go leczyła, że jej ukochany poległ podczas decydującego starcia. Płakała, szlochała, nie mogła pogodzić się z tą sytuacją. W końcu umarła z tęsknoty, a w miejscu jej śmierci wytrysnęło źródło z krystalicznie czystą wodą jak czyste było jej serce a było tak piękne jak piękna była jej miłość do Wroca. Pochowano ich we wspólnej mogile a na nagrobku umieszczono napis: ”Tu spoczywa Wroc Sławny i jego ukochana Modra”.
Kilka wieków później ludzie ponownie osiedlili się na tamtej ziemi. Ktoś kiedyś próbował odczytać tekst na mogile. Niestety dawno się starł i dało się odczytać tylko strzępki napisu: Wroc ław i odra. Miasto, które założyli nazwali Wrocławiem a rzekę, która przez niego przepływała Odrą. Tak powstało moje miasto.

3 komentarze:

Siekierka pisze...

Dobra puenta.

Skateshop pisze...

Poprzedni wpis bardziej mi się podobał.

Dziedziczenie pisze...

Częściej powinny pojawiać się tak dobre wpisy:)