WROCŁAWSKIE PROMOCJE TWÓRCZOŚCI MŁODYCH pod patronatem akcji "Cały Wrocław czyta dzieciom"


27.03.2009

Nie zapomnę ciebie..

Agata Walulik

Niedaleko małej wioski, tuż za lasem, na niewielkiej polanie pojawił się nagle blask płynący prosto z nieba. Padł on prosto na maleńki kwiatek, który dopiero wyrósł z ziemi. To była niezapominajka. Niezapominajka ta była, jak wszystkie inne niezapominajki, drobna, niebieska, miała żółte oczko i pięknie pachniała. Cieszyła się każdym dniem, każdym promieniem słońca, ale czekała też czasem na deszcz. Każdy promień słońca sprawiał, że stawała się coraz ładniejsza. Niezapominajka witała każdego żuczka, każdą biedroneczkę i każdego motylka szczerym uśmiechem. Wszyscy mieszkańcy łąki lubili się bardzo i wiedzieli, że w razie kłopotów zawsze można pójść do niezapominajki. Ona miała jakąś tajemniczą moc…Zupełnie niedaleko, w sąsiedztwie, w małej wiosce, w skromnej chatce mieszkała pewna rodzina. Tata lutnik, mama krawcowa, babcia z dziadkiem rolnicy i córka uczennica o imieniu Gabrysia. Gabrysia miała przyjaciela psa Łatka. Wszyscy bardzo się kochali. Mieszkańcy ich wioski bardzo dobrze się znali. W sąsiedztwie mieszkało niewielu ludzi. Każdy wykonywał inne rzemiosło. Tylko tata Gabrysi miał bardzo inne zajęcie. Wyrabiał skrzypce dla muzyków z królewskiego dworu. Król był zadowolony z jego instrumentów i dlatego Gabrysia mogła chodzić do królewskiej szkoły. W królewskiej szkole nie było łatwo. Trzeba było dużo czytać, szczególnie książki z królewskiej biblioteki. Grube, oprawione w skóry, ze złotymi literami na okładce. Gabrysia miała dużo szczęścia, bo pani nauczycielka pożyczała jej książki do domu. Wszyscy wiedzieli, że Gabrysia musi pomagać w domu w wypasaniu kóz. Dlatego mogła czytać królewskie książki na okolicznych łąkach. Zawsze towarzyszył jej Łatek. Gabrysia uwielbiała kwiaty. Zbierała je na łąkach, suszyła w starym zeszycie a potem układała z nich obrazy na płótnie. Dziewczynka nigdy ich nie łamała. Zbierała ich płatki, kiedy już przekwitły. Pewnego dnia rano Gabrysia bardzo źle się czuła i nie mogła pójść do szkoły. Mama zaparzyła jej ziółek, babcia siedziała przy łóżku i czytała baśnie. Gabrysia niestety czuła się coraz gorzej. Bardzo bolały ją nóżki i rączki. Miała wysoką temperaturę. W końcu zawołano sąsiada, który zawsze leczył chorych mieszkańców wioski. Podawał im leki ziołowe, maści i różne specjały, które zazwyczaj pomagały. Rodzina Gabrysi robiła, co mogła. W końcu tata dziewczynki poprosił o pomoc króla i jego nadwornego lekarza. Lekarz przyjechał do wioski pięknym powozem z dwoma czarnymi końmi. Mieszkańcy wioski patrzyli ze zdziwieniem na niecodziennego gościa. Królewski medyk przywiózł dla Gabrysi krople i maści, z którymi przypłynął kiedyś z dalekich Indii. Był pewien, że one pomogą. Niestety nie pomogły. Gabrysia nie mogła sama chodzić, nie mogła sama nawet jeść. Jej rączki i nóżki były chore. Przy kolejnej wizycie królewski lekarz poddał się i powiedział rodzinie Gabrysi, że nie ma już dla niej żadnego lekarstwa. Ale pamiętał o pewnym wschodnim medyku, który opowiadał jemu podczas podróży po Indiach o magicznym kwiecie. Kwiat ten miał rosnąć właśnie na łąkach w kraju, z którego pochodził królewski lekarz. Lekarz widział ten kwiat w księgach wschodniego medyka, jednak nie wiedział jak on się nazywa, ponieważ nie zapamiętał tej nazwy. Miał tylko jego obraz w oczach. Opowiedział rodzicom Gabrysi, jak ten kwiat może wyglądać. Wtedy tata Gabrysi zaprosił lekarza do największej izby w domu i pokazał jemu suszone obrazy córki. Lekarz przyglądał się im uważnie i próbował odszukać w nich kwiat, który miał uzdrowić Gabrysię. Niestety, tego kwiatka tam nie było. Jedyne co mógł zrobić, to narysować go. Poza tym powiedział, że następnego dnia pośle wszystkich dworzan na poszukiwanie kwiatu po okolicznych łąkach. Tak samo uczynili mieszkańcy wioski. Tego dnia porzucili swoje rzemiosła. Nic nie było ważniejszego od zdrowia córki ich przyjaciół. Pamiętali, jak pewnego dnia muzyka za skrzypiec lutnika uszczęśliwiła pewną staruszkę, której zmarł mąż. Po wszystkich łąkach w okolicy chodzili dworzanie i wieśniacy, wszyscy szukali maleńkiego niebieskiego kwiatka z żółtym oczkiem w środku. Po łąkach chodził również Łatek. Łatek nie był zwykłym psem. Gabrysia i Łatek mieli pewną tajemnicę. Łatek znał ludzką mowę. I dzięki temu wiedział, co powiedział królewski lekarz. I do tego wiedział , czego szukać, bo on i Gabrysia widzieli kiedyś na łące ten magiczny kwiat. Był tylko taki jeden w całej okolicy. Gabrysia marzyła o jego płatkach, ale kwiatek cały czas kwitł , a poza tym wokół niego było mnóstwo stworzeń. Dziewczynka nigdy nie zrywała kwiatów przed przekwitnięciem i dlatego nie miała jego płatków na swoich obrazach. Łatek biegał po łące jak szalony. Nie mógł znaleźć miejsca , w którym rósł magiczny kwiat. Pomogło mu w tym słońce. Wypuściło jeden długi promień , który skierowało wprost na niezapominajkę. Tę samą , którą pobudziło do życia wczesną wiosną. Na straży obok niezapominajki stały żuczki. Ponieważ Łatek nie był zwykłym psem i oprócz ludzkiej mowy, potrafił się porozumieć nawet z kwiatami, to opowiedział niezapominajce o Gabrysi i jej chorobie, i zapytał niezapominajkę czy może pobiec po tatę Gabrysi. Pamiętał również , że królewski lekarz mówił, że jeśli ktoś znajdzie magiczny kwiat, to trzeba go bardzo szybko i ostrożnie przenieść z łąki do domu, posadzić w glinianej doniczce i postawić przy łóżku Gabrysi. Piesek nie mógł powiedzieć o niezapominajce tatusiowi dziewczynki, dlatego najszybciej jak tylko mógł , pobiegł do domu i tak mocno szarpał jego nogawką, aż ten zrozumiał, że musi iść za Łatkiem. Biegli bardzo szybko. W końcu znaleźli się przy niezapominajce. Kiedy tata Gabrysi zobaczył magiczny kwiat, rozpłakał się z radości a Łatka ucałował w mokry nosek. Ale miał problem. Ten kwiatek był tylko jeden w całej okolicy. Zmartwił się tym bardzo. Niedaleko płynęła rzeka. Tata urwał kawałek rękawa swojej koszuli, namoczył go w rzece i zawinął nim niezapominajkę. Takie zawiniątko włożył Łatkowi do pyska i kazał biec do domu. Psy biegają szybciej od ludzi a magiczny kwiat musiał jak najszybciej być w domu Gabrysi. Łatek biegł przodem, tata z tyłu, dość daleko za psem. Łatek przybiegł ostatkiem sił do domu , położył zawiniątko na kolanach mamy Gabrysi, która siedziała przy dziewczynce. Mama nie wierzyła własnym oczom. Jednak bardzo szybko wsadziła magiczny kwiat do glinianej doniczki i postawiła ją przy łóżku chorej córeczki. Wtedy dotarł tata i opowiedział domownikom o całej historii. Magiczny kwiat stał przy Gabrysi i nic się nie działo. Rodzice byli zrozpaczeni. Przyjechał królewski lekarz. Ucieszył się na widok magicznej rośliny, ale sam nie wiedział jak ona ma uzdrowić dziewczynkę. Nie powiedział tego rodzicom dziewczynki, ale powiedział, że trzeba czekać. Jednak stał się cud. Łatek całą noc leżał przy łóżku Gabrysi i szeptał jej do ucha historię niezapominajki. Na drugi dzień rano Gabrysia otworzyła oczka i zobaczyła na stoliczku koło swojego łóżka niezapominajkę, która mrugała do niej swoim żółtym oczkiem. Do pokoju wdzierał się mocny promień słońca, który dotykał swoim ciepłem niezapominajkę i Gabrysię. Kiedy mama dziewczynki weszła do pokoju , żeby sprawdzić jak ona się czuje, Gabrysia podniosła delikatnie paluszek i wskazała na magiczny kwiatek , i powiedziała cichutko NIEZAPOMINAJKA. Mama zapłakała, przybiegli tata, babcia i dziadek. Łatek piszczał z radości. Po kilku dniach Gabrysia mogła już sama siedzieć w łóżku, mogła sama jeść. Przychodzili w odwiedziny mieszkańcy wioski, wszyscy podziwiali niezapominajkę. Przyjechał nawet król z lekarzem. Gabrysia wyjaśniła skąd wiedziała jak nazywa się magiczny kwiat. W królewskiej bibliotece było mnóstwo innych książek, poza tymi, które musiała czytać. Tam właśnie czytała o niezapominajce. Potem wszystko opowiadała Łatkowi , kiedy pilnowali razem kóz. Razem poszukiwali kwiatów na łące. Kiedy Gabrysia wyzdrowiała i mogła już sama chodzić, zaniosła niezapominajkę na jej miejsce na łąkę. Ucałowała ją w delikatne płatki i powiedziała do niej NIE ZAPOMNĘ CIEBIE. Martwiła się tylko, co będzie z niezapominajką , kiedy przyjdzie zima. Ale niezapominajka była magicznym kwiatem a słońce było jej przyjacielem.

Brak komentarzy: